decyzje

List do Ciebie

grudnia 31, 2016

Droga kobietko/(drogi mężczyzno?)

Masz ... lata. Może byłaś/jesteś/będziesz na życiowym zakręcie*, przysypana natłokiem różnych spraw, przygnieciona swoją niezdecydowaną naturą, mnogością pomysłów i dostępnych opcji. Ufam, że wreszcie uda się podjąć ważną dla Ciebie decyzję. Niezależnie od jej rodzaju. Zatrzymaj się na chwilę i zastanów: 

Co teraz, w tej chwili sprawia Ci największą satysfakcję? 
Czujesz się spełniona kiedy ... . 

Czy na chwilę obecną jesteś szczęśliwa? 

Czym jest dla Ciebie szczęście i co ono obejmuje? 


Pamiętaj!
Jeśli masz jakieś pragnienia/marzenia/plany to nie patrz na innych co powiedzą, nie sugeruj się tzw. "dobrymi radami", nie daj sobie wmówić, że coś jest niemożliwe albo że szkoda na coś czasu... Nie przejmuj się też ewentualnymi upadkami, potknięciami... Spójrz na małe, beztrosko dorastające dzieci. Czymże byłaby nauka chodzenia bez upadków? Nie potyka się ten kto nie chodzi! I nie bój się! Bo wszystko co nowe i wykracza po za Twoje dotychczasowe granice, Twoją strefę komfortu rodzi pewne obawy, najczęściej bezpodstawnie. Strach jest po prostu rekcją obronną przed ewentualnym zagrożeniem. I każdy go doznaje. Odwaga to działanie POMIMO strachu.

Dokąd gonisz? Spokojnie! Działaj swoim własnym tempem a nie tempem społeczeństwa. Bo nawet ślimak choć powolny osiąga wreszcie swój cel. Idź swoją własną ścieżką, a nie tą wydeptaną przez innych, bo każdy z nas jest inny i ma różne potrzeby. Rób to co czujesz i uważasz za słuszne. W najgorszym wypadku sama się sparzysz ale przynajmniej nie będziesz żałowała, że nie próbowałaś... Odpowiedź na własne pytania znasz Ty sama, tylko czasem ktoś musi Ci pomóc je odnaleźć w sobie.

P.S. Aha!
I nie ma czegoś takiego co ogólnie można uznać za "słuszne/właściwe". 
SŁUSZNE będzie tylko to co SAMA postanowisz/zadecydujesz. I nikt nie ma prawa odbierać Ci tej możliwości, nawet rodzice (którzy często odbierają własnym dzieciom zdolność samorealizacji i chętnie by je ustawili po swojemu i według własnych reguł bez względu na to ile mają lat).
Oni często sami nie dorośli do własnych ról i można wyczuć w ich osobach małe, krzyczące, przestraszone dzieci, które nie zdążyły dorosnąć z różnych powodów. My nie możemy odgrywać ich rodziców, to zbyt toksyczne. Owszem, mają dobre intencje ale często nie zauważają, że sami mają problem ze sobą. 
Pamiętaj, dbaj o swoje granice. Uświadom sobie, że powinnaś zawalczyć o siebie i o swoją przyszłość. Nie jest to zdrowe by spełniać życzenia rodziców, bo tak "wypada" czy czegoś "szkoda".
Szczerze mówiąc szkoda to tylko Twojego zdrowia na tłumienie własnych pragnień ze względu na ewentualne "niezadowolenie/rozczarowanie" rodziców. Czy nie czujesz jak rośnie w Tobie ta wewnętrzna frustracja?
Oni kiedyś umrą (Ty też) ale to Ty zostaniesz z pełnymi konsekwencjami swoich wszystkich decyzji, prawdopodobnie zupełnie bezradna, bo nie wyrobiłaś sobie swojego JA. Wszystko co robisz powinnaś robić dla siebie i w zgodzie ze sobą, a nie dla nich. To Twoje życie, więc żyj świadomie!
Przejrzyj tylko fora internetowe. Tam nie brakuje zgorzkniałych osób które żyły pod dyktando swoich rodziców (czy kogokolwiek innego) i ich ambicji. Na stare lata została im tylko gorycz i żal do siebie samego.
Nie zniechęcaj się. Odwagi. Powodzenia! 



Koniecznie przeczytaj:
+ Pismo Święte - Księga Mądrości
+ M. M. Gajdowie - Rozwój. Jak współpracować z łaską?
+ S. Forward, C. Buck - Toksyczni rodzice
+ Anna A Terruwe, Conrad W. Baars:
1.Integracja emocjonalna. Jak uwierzyć, że jesteś kochany i potrafisz kochać?
2.Integracja psychiczna. O nerwicach i ich leczeniu.

Warto obejrzeć (klik)



*Ty sama wiesz o co chodzi, co ten zakręt dla Ciebie odzwierciedla...

Czytam