Wszystko jest łaską...

listopada 29, 2018

"Jeśli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, to proście, 
o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni" 
[J 15,7]





Cierpliwość niejednokrotnie wystawiana na próbę. I słusznie. Gdyby nie była "trenowana" przez przeróżne doświadczenia kto wie czy zaszłabym tu gdzie jestem obecnie...?

"Trwaj. 
Znam twoją duszę, bo w niej jestem. 
Znam twój ból i twoją tęsknotę [...]. 
Nie musisz odczuwać, wystarczy, że wiesz i wierzysz. 
Bądź cierpliwa i poddana, jak Moja Matka. 
Ona też czekała, tęskniła, wypatrywała.
 O wiele bardziej niż ty i była cicha, ufna, wierna do ostatka. 
Bądź też taka."
Pan Jezus do Alicji Lenczewskiej, Dz 184


Wiem tylko jedno... 
Gdyby nie Boża łaska nie dałabym rady. Nie byłabym taka jaka jestem, pełna radości, wrażliwości, skromności i prostoty. Każdego dnia zaraz po przebudzeniu dziękuję, że Bóg pozwolił mi otworzyć oczy. To nie jest takie oczywiste, mimo że mam 25 lat... Nikt nie powiedział, że dożyjemy późnej starości. Równie dobrze jutro może mnie już nie być, dlatego staram się cieszyć każdym dniem jakby był tym ostatnim.

Sekretem mojego szczęścia jest codzienne pielęgnowanie relacji z Bogiem i szczerej wdzięczności za najbardziej oczywiste rzeczy/sytuacje jakie można sobie wyobrazić. Odkąd staram się rozpoczynać  dzień od rozmowy z Nim wszystko staje się łatwiejsze. Nie wiem jak mężczyźni, ale zauważyłam że nam kobietom bardzo potrzebna jest taka osobowa relacja z Bogiem, aby przekładać to na relacje z innymi. I wtedy napełniona Jego siłą, mogę być DAREM dla drugiej osoby.

Droga każdego i każdej z nas jest do Niego inna. Jedni po prostu z Nim rozmawiają, a inni odmawiają konkretne modlitwy. Nie można zmuszać innych do tego by modlili się jak my. To nie jest jakiś rytuał czy "czary-mary". To jest realna relacja człowieka z Bogiem. A każde spotkanie z Nim jest TAJEMNICĄ, jest inne i wyjątkowe...


Zanim wyjdę do pracy proszę Go by każdego człowieka o którym pomyślę, którego spotkam czy z którym danego dnia będę rozmawiać obdarzał potrzebnymi łaskami. Byśmy właściwie wykorzystali dzień i aby pomógł nam w ewentualnych trudnościach. Czasami posyłam swojego anioła stróża do konkretnych osób z prośbą o jakąś interwencję czy wsparcie. 
[Założę się, że większość z nas nie korzysta z jego pomocy, a szkoda bo to pewien dar :) ]


Staram się też przeczytać fragment z Pisma Świętego na dany dzień. Widzę jak cały dzień te SŁOWA pracują we mnie. I zauważyłam, że jeżeli ja w Nim trwam, a słowa Jego we mnie to jestem całkiem innym człowiekiem i dzieją się cuda. Sama ludzkimi siłami nie dam rady sprostać ziemskim trudnościom. Proszę Go o łaskę, bo tylko dzięki niej będę taką kobietą jaką powinnam być.
Zastanawiałaś się kiedyś nad znaczeniem "Zdrowaś Maryjo...", "łaski pełna...", "Pan z Tobą..."?Takie codzienne zamyślenie nad tajemnicami Bożymi zmienia mnie bardzo. 

Bywało, że chciałam "przegonić" obowiązki po swojemu zostawiając relację z Bogiem daleko w tyle, a wtedy moja ułomność najbardziej wychodziła na światło dzienne i było tylko gorzej, bo ciągle się spieszyłam i byłam tylko zestresowana. Od kiedy zaczęłam dbać by rozpoczynać dzień od relacji z Bogiem wszystko się zmieniło. Mimo trudów codzienności oraz nawału pracy jestem pogodna i pełna ufności, że będzie lepiej. To naprawdę łaska, bo sama jestem zaskoczona ilością pogody ducha jaka we mnie jest.


"A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię (...)
O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię."
[J 14, 13-14]


Wystarczy, że tylko jednego dnia pomodlę się niechlujnie i "na odwal" to obraca się to przeciwko mnie, a to dlatego, że chcę nieść życie na swoich kruchych ramionach według swojego zamysłu. Bez zawierzenia i łaski nie jest to możliwe. Tak jak w akcie zawierzenia ojca Dolindo - niby prosimy Boga o pomoc, a i tak uparcie robimy po swojemu.

To jak Bóg ma działać i obdarzać nas łaskami jak my sami zachowujemy się jak wszechmogący?

Pomyśl proszę o tym. Jeśli zadbasz o relację z Nim będziesz całkiem inną kobietą/innym mężczyzną.
I nikt nie karze Ci modlić się poprzez klepanie regułek. Wystarczy, że z Nim porozmawiasz tak jak to robisz z bliską Ci osobą i poprosisz ufnie o pomoc - czyli zrobisz tyle ile po ludzku możesz, a resztę Mu zawierzysz.

Pismo Święte tak bardzo niedocenione ma wiele prawdy w sobie. Przeczytaj powyższe fragmenty (J 15,7 + J 14, 13-14) i nie tłumacz się nawałem obowiązków.
Robota zawsze była i będzie i albo będziesz ją robić po ludzku się zajeżdżając, albo z Bożą pomocą.

Żony!
Jeśli wy zaczniecie się zmieniać to i Wasi mężowie będą inni.
My kobiety jesteśmy pomocą dla mężczyzn i tylko nasza łagodność, delikatność powoduje, że dają nam do siebie dostęp i chcą  być naszymi bohaterami/wojownikami.

Małżeństwo jest JEDNOŚCIĄ i takie ma być!

To jest głownie praca nad sobą.

Kobieto, jeśli się nie szanujesz i jesteś tzw. zołzą, to nie dziw się, że inni tego tym bardziej nie robią.


W małżeństwie różnie będzie bywać bo macie swoje życiowe krzyże i trudności. Ale ważne jest by ROZMAWIAĆ ze sobą i wykorzystywać kryzysy jako miejsce do rozwoju, żeby pokazać, że Wam na sobie zależy, żeby się wspierać, żartować oraz mieć dużo dystansu do siebie. Mężczyźni bardzo potrzebują naszego szczerego podziwu. Niektórzy z nich są wycofani i zamknięci w sobie (przykładowo wystarczy spojrzeć na naszych ojców).
Moja Droga, wykorzystaj to miejsce do rozwoju. I rozmawiaj, słuchaj, a nie krzycz, bo faceci uciekają przed wrzeszczącą babą. 

Jak długo byś wytrzymała gdyby ktoś na Ciebie wrzeszczał? 

Nie zdajesz sobie sprawy z powagi uciążliwości tego napięcia u mężczyzn. On kiedyś nie wytrzyma i  w wyniku frustracji powie o parę słów za dużo, które Ty niekoniecznie będziesz chciała usłyszeć. Mnie też nie chce się słuchać ludzi którzy mówią podniesionym głosem. Aż dostaję gęsiej skórki... i mam ochotę uciec, a co dopiero panowie...

Jeśli w małżeństwie są trudności to jako kobieta pokaż mężczyźnie swoją bezsilność poprzez kruchość, powiedz, że po prostu nie dajesz rady, ale spokojnym tonem, to na pewno Twój mąż zwróci uwagę jeśli będziesz się zachowywać inaczej niż do tej pory. Jeśli jesteś tzw. krzykaczką to musisz złagodnieć, porozmawiaj z nim, powiedz, że potrzebujesz odreagować nerwy i że potrzebujesz odskoczni bo wychowywanie dzieci i domowe obowiązki Cię przerastają. Musicie zadbać o siebie, bo nie dacie rady fizycznie i psychicznie, sami się wykończycie, a przecież ani Ty ani Twój mąż nie jesteście sobie wrogiem. Zwłaszcza jeśli wychowujecie np. niepełnosprawne dziecko to widać te trudności wyraźniej. Drugą sprawą jest to, że mężczyźni też potrzebują naszego wsparcia. Chociażby to żeby wiedzieli, że jesteśmy i będziemy z nimi... w każdej sytuacji... bez względu na wszystko. Żebyśmy nieustannie dawały im odczuć, że są ważni, potrzebni i szanowani... KOCHANI. Że kochamy ich, nie za coś a pomimo wszystko.


Kobieto, przemyśl to proszę i zadbaj szczególnie Ty o swoją relację z Bogiem.
Sama ludzkimi siłami nie dasz rady sprostać ziemskim trudnościom. Proś Go o łaskę, bo tylko dzięki niej będziesz taką kobietą jaką powinnaś być, będziesz wymaŻONĄ.

Na chwilę obecną wiem, że jeśli nie będę dbała o relację z Bogiem to nie będę w stanie kochać swojego (przyszłego) męża, właściwie okazywać mu miłości i być dla niego darem o jakim zawsze marzył.
To Bóg sprawia, że swoją prostotą, skromnością i radością będę mogła zachwycać tego jedynego.


Ks. Pawlukiewicz mawia, że konfesjonał to najlepszy salon piękności - i z tym się z nim w pełni zgadzam. Bo najwięcej jasności jest w serca czystości. To się widzi w oczach tej osoby, ten Boży spokój... ale i w całym  jej usposobieniu.

Czułość i jeszcze raz czułość...



"Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwać. (...) 
Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, 
ten przynosi owoc obfity, 
ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. 
[J 15, 4-5]




źródło grafiki: Piękna

You Might Also Like

0 komentarze

A Ty co o tym myślisz? :-)

Czytam