Ile jest warta Twoja obrączka? - Recenzja + refleksje

maja 10, 2015



Czy kiedyś zastanawialiście się dlaczego są rozwody?

Czy dałoby się temu zapobiec?

Dlaczego ludzie tak łatwo rezygnują?

Dlaczego tak bagatelizują znaczenie ślubu kościelnego?

Miłość - co oznacza właściwie to słowo?


Trzeba przyznać, że małżeństwo to nie pączki z lukrem, to nie bajka czy komedia romantyczna kończąca się na popularne w dzisiejszych czasach "A potem żyli długo i szczęśliwie"(Swoją drogą sprytny psychologiczny chwyt na który łapią się współcześni ludzie.) To trud. Trud miłości porównywalnej do krzyża Jezusowego. To cierpienie, ale też radość, bo to wielka łaska wiodąca nas ku zbawieniu. Małżeństwo to ciężka praca, zmuszająca nas niejako do uśmiercania w sobie egoizmu względem drugiego człowieka - w tym przypadku małżonka. Ciężka praca ale za to jakie owoce! Bo na nagrodę trzeba sobie zasłużyć, trzeba się wysilić. To co przychodzi łatwo i szybko nie ma wartości. Tylko to co sobie wypracujemy będziemy doceniać i szanować. Choć z tym ostatnim różnie bywa...

"Ile jest warta twoja obrączka?" to świadectwo pani Ani i innych osób Wspólnoty Trudnych Małżeństw - Sychar. Książka pokazuje niezwykłą moc jaką ma przysięga składana przed Bogiem w dniu ślubu. Na zawsze złączy dwoje ludzi - kobietę i mężczyznę. To jest jak Boże znamię, naznaczenie tylko pierwszej i ostatniej kobiety/mężczyzny w Waszym życiu. Choćbyście się fizycznie rozeszli, wzięli rozwód to na zawsze jesteście częścią tylko jednego człowieka, tego którego po raz pierwszy poślubił(eś)/aś. 


Coraz bardziej życie i doświadczenia pokazują mi jak WIELKĄ moc ma sakramentu małżeństwa. Ślub to jest dopiero początek. (Życie to się dopiero zaczyna :D i zweryfikuje Waszą przysięgę ) Nigdy nie uświadamiałam sobie mocy modlitwy w małżeństwie, że jest tak ważna, ten dialog i stała łączność z Bogiem. A przecież właśnie przed Nim sobie przysięgaliście (lub dopiero będziecie przysięgać): 

...i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę... aż do śmierci. 
Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci. 
(wiele osób w ogóle nie zastanawia się nad znaczeniem przysięgi, co jest przykre bo tak naprawdę się okłamują przysięgając coś czego nie są świadomi)

Bóg jest świadkiem przed którym składacie przysięgę więc dlaczego Go nie zaprosicie do swojego małżeństwa by towarzyszył Wam do ostatnich chwil życia? Każdy z Was podjął się obowiązku bycia darem dla swojego małżonka (Ma go traktować jak siebie samego! Ma być ważniejszy niż dzieci czy teściowie). Więc dlaczego by nie objąć go Bożą ochroną codziennie modląc się za niego? To jest najpiękniejszy prezent jaki możecie sobie wzajemnie podarować. (Większy niż jakieś materialne błyskotki!) A Pismo Święte to taki przewodnik na życie... wiele instrukcji i odpowiedzi tam znaleźć można. Trzeba tylko poszukać :)


Ulegając jedni drugim w bojaźni Chrystusowej. Żony, bądźcie uległe mężom swoim jak Panu, Bo mąż jest głową żony, jak Chrystus Głową Kościoła, ciała, którego jest Zbawicielem Ale jak Kościół podlega Chrystusowi, tak i żony mężom swoim we wszystkim. Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, Aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo, Aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany. Tak też mężowie powinni miłować żony swoje, jak własne ciała. Kto miłuje żonę swoją, samego siebie miłuje. Albowiem nikt nigdy ciała swego nie miał w nienawiści, ale je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus Kościół, Gdyż członkami ciała jego jesteśmy. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, i połączy się z żoną swoją, a tych dwoje będzie jednym ciałem. Tajemnica to wielka, ale ja odnoszę to do Chrystusa i Kościoła. A zatem niechaj i każdy z was miłuje żonę swoją, jak siebie samego, a żona niechaj poważa męża swego.
(Efez. 5,21-33 BW) 


W książce natknęłam się na takie oto fragmenty: 
Kiedy przeżywamy kryzys, oczywiście chcemy z niego wyjść, bo to boli. Człowiek czuje się paskudnie, ma tak zwanego "doła". Ale uważajcie, bo kryzysy są po to, aby je przeżyć do końca. [...] Kiedy pociąg jedzie w tunelu, to się z niego nie wysiada. Pociąg musi przejechać przez tunel, człowiek musi nieraz przejechać przez trudną sytuację, przez kryzys. Kryzys da się znieczulić, ale on może nam coś powiedzieć o najgłębszych pragnieniach serca. [...] Jak chcesz zobaczyć, czy masz dużo fusów czy herbaty na dnie, to zamieszasz. Jak się miesza w garnku, to gęste idzie do góry i żebyśmy zobaczyli, czego my naprawdę chcemy. - ks. Pawlukiewicz

To teraz raduję się - nie dlatego, żeście się zasmucili, ale żeście się zasmucili ku nawróceniu. Zasmuciliście się bowiem po Bożemu, tak iż nie ponieśliście przez nas żadnej szkody. Bo smutek, który jest z Boga, dokonuje nawrócenia ku zbawieniu, którego się potem nie żałuje, smutek zaś tego świata sprawia śmierć. (2 Kor 7,8-12)

Tak, jak Abraham uczył się zaufania w najtrudniejszej sytuacji, tak i my uczymy się zaufania w realnie bardzo trudnych momentach, tzw. sytuacjach bez wyjścia. Bo na zaufaniu opiera się cała wiara w Boga. Nie daj sobie wyrwać nadziei, bo "nadzieja zawieść nie może". To jest walka na śmierć i życie. Ale Jezus tę walkę wygrał, a to co my przeżywamy jest tylko dal wzmocnienia.

Kryzys bywa łaską. Kryzys [...] rozpoczął moją drogę nawrócenia. [...] Konfrontacja z własnym grzechem i uznanie swojej słabości czynią nas gotowymi do dawania świadectwa. [...] Wszelkie zmiany zawsze trzeba zaczynać od siebie. Mam pracować nad sobą. Jeśli będę zmieniać siebie, inni zaczną się też zmieniać wobec mnie. 

Miłość to nie uczucie, nie zakochanie, ale zobowiązanie i trwanie.

Wiara pomaga przebrnąć przez każdą trudność. Wiara to nadzieja wbrew nadziei.


Diabolo z greckiego to znaczy m. in. "rozdzielać".

Nie znajdziecie spokoju, dopóki wasze serce nie zwróci się ku Bogu i nie nakieruje na drogę prawdziwej miłości.

 Dużo pracowałam, myślałam, że pozycja, dobra praca, wyższe zarobki pomogą nam osiągnąć pełnię szczęścia. To był wielki błąd. Brak wspólnych rozmów oddalał nas od siebie. Nie wiedziałam, że tak zaczyna się kryzys, który wymaga dobrej diagnozy i odpowiedniego, szybkiego leczenia. Wszystkiego zabrakło...

Taka jest po prostu, miłość, a każdy może upaść, jeśli Bóg zostawi go samemu sobie... Bóg pozwolił mi sięgnąć dna abym zobaczyła, co mogę uczynić bez jego łaski a także czym jest piekło grzechu i odejście od Boga.

Nie utrzymujmy dystansu pomiędzy krzyżem a nami. Przylgnijmy natychmiast do tego, co jest nam w życiu dane. Przylgnięcie jest antidotum na bunt. Cierpienie daje nam czas, który tracimy na powzięcie decyzji zaakceptowania i ucałowania krzyża.

Wszystkich bez wyjątku Bóg powołał do świadczenia, że sakrament małżeństwa nie jest przeżytkiem. Do mocnego świadectwa wierności Jemu i bliźniemu.

Nigdy nie jesteśmy ofiarami. Jesteśmy też krzywdzicielami. Należy prosić Boga, aby uzdrowił rany w sercach...

Tylko szatan działa schematycznie, wykorzystując wciąż te same słabości i utarte szlaki pokus. A Pan Bóg ma dla każdego człowieka całkowicie odmienny, indywidualny plan zbawienia.
Szatan jest niecierpliwy i zachłanny, dlatego człowiek, który dopuścił się zdrady, tak szybko spada w dół, tak łatwo popełnia kolejne niegodziwości. 

Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego (Jk 5,16). - Wytrwałości w Biblii nie określono w latach.

Upominajcie niesfornych, dodawajcie odwagi zastraszonym, podtrzymujcie słabych, a dla wszystkich bądźcie wyrozumiali. (1 Tes 5,14)
Nikt z nas nie jest bezgrzeszny i kamieniem możemy rzucać jedynie po to, by robić "kaczki" na stawie. Nie chodziłeś w butach spotkanej osoby i nawet nie zjadłeś z nią beczki soli. Może nie masz pojęcia, ile jest warta twoja heroiczna postawa wobec codziennej walki ubogiej kobiety o włożenie czegoś do garnka dla dzieci. Jeśli widzisz czyjś dramat - pomóż, a nie osądzaj...




Jak widać wszystko jest możliwe, wzruszałam się czytając świadectwa ludzi którzy opisywali swoje życiowe zakręty - powroty małżonków po latach, ich totalną przemianę wewnętrzną, wzajemne wybaczenie a nawet zakochanie się w sobie na nowo. Są jednak osoby które wciąż cierpliwie czekają na swojego małżonka...
To jest prawdziwa miłość którą może uratować tylko Bóg. Bo rozejść się jest bardzo łatwo, ale warto walczyć choć to trudniejsze!
Zaczynam coraz bardziej doceniać wartość związku sakramentalnego.


Na pewno każdy z nas tęskni za: 

Miłością pełną cierpliwości, łaskawości, nie unoszącą się poklaskiem, pychą, niedopuszczającą się bezwstydu, nie szukającą swego, nie unoszącą się gniewem, nie pamiętającą złego, niecieszącą się z niesprawiedliwości lecz współweselącą z prawdą. Wszystko znoszącą, wszystkiemu wierną, we wszystkim pokładającą nadzieję, wszystko przetrzymującą. Miłością nigdy nie ustającą. 
[Często w miejsce "miłości" wstawiam swoje imię i robię sobie taki rachunek sumienia przed samą sobą - czy ja taka jestem? Każdy z Was niech spróbuje, oczy od razu się otwierają :) ]

Więc najpierw sami tacy się stańmy!


Książkę polecam przeczytać wszystkim, w każdym wieku bez względu na stan cywilny. Im wcześniej tym lepiej można się przygotować do tego NAJWAŻNIEJSZEGO etapu w życiu.



spis treści książki
 (można powiększyć klikając na zdjęcie)

W najbliższym czasie postaram się zaktualizować zakładkę "książki" o lektury polecane w kryzysie małżeńskim



Wybaczcie mi moją rozwiązłość, ale jak się rozpiszę to przestać nie mogę. Nie byłabym sobą gdybym wszystkiego nie napisała co mi w głowie świta. :)

You Might Also Like

0 komentarze

A Ty co o tym myślisz? :-)

Czytam